Kochani, witajcie na moim blogu! :)

Kilka dni temu wracając z pracy odwiedziłam drogerię Lila Róż we Wrocławiu. Osobiście uważam, że jest to najlepsza drogeria z kosmetykami naturalnymi w mieście. Znajdziemy tam popularne firmy jak Vianek, Sylveco, Natura Siberica, Resibo ale także Hagi, Iossi, Annabelle Minerals. Podsumowując - mamy szeroką gamę produktów i naprawdę można się tam zatracić :)

Akurat trafiłam na promocję na zachwalane peelingi kawowe BodyBoom. Najbardziej wśród zapachów zachęcił mnie zapach miętowy, który jest bardzo orzeźwiający i to na niego się ostatecznie skusiłam. Z reguły peelingi robię sama ale chciałam sprawdzić czy te kupne faktycznie są takie dobre jak się o nich mówi.

bodyboom miętowy kawowy peeling do ciała scrub

Od producenta: Jestem polskim peelingiem kawowym stworzonym z wysokiej jakości kawy i wielu naturalnych produktów. Zawarte we mnie składniki zwalczają cellulit oraz rozstępy, a przede wszystkim sprawiają, że Twoja skóra będzie wyglądać lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. 

Skład (INCI): Coffea Robusta Seed Powder, Sodium Chloride, Parfum, Prunus Amygdalus Dulcis Seed Oil, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Theobroma Cacao Seed Powder, Sucrose, Olus Oil, Tocopherol, Tocopheryl Acetate

Cena: ok. 50 zł / 200 g

Peelingi BodyBoom zawierają wysokiej jakości kawę robustę, która zawiera dwa razu więcej kofeiny niż zwykła arabica. Peelingi kawowe pomagają zwalczyć cellulit oraz mają za zadanie zniwelować oznaki starzenia się skóry poprzez zawarte w nich substancje antybakteryjne oraz przeciwzapalne. Dodatkowo mają zdolność do poprawy mikrokrążenia w skórze.

Jakie były efekty po użyciu?

Na pewno efektem po wyjściu z wanny było niesamowite wygładzenie, które jest odczuwalne od pierwszego zetknięcia się peelingu ze skórą. Po użyciu skóra nabiera jędrności, a problematyczne obszary stają się mniej widoczne (oczywiście przy regularnym stosowaniu). Milsza i gładsza skóra jest przyjemnym akcentem po tym "zdzieraku", lecz mamy też dawkę nawilżenia, która pozwala ominąć balsamowanie ciała :)

Sam peeling w odczuciu jest lekko wilgotny chociaż stosując go na sucho - bardzo się sypie. Drobinki to nic innego jak kawa: miękkie lecz dość ostre. Bez problemu się spłukuje i pozostawia nawilżającą warstwę. Zazwyczaj staram się nie wycierać ręcznikiem, a jedynie przykładać do skóry, by zdjąć nadmiar wody. Zdarza mi się jednak w pośpiechu wytrzeć ale ręcznik pozostaje czysty, a skóra i tak jest przyjemnie nawilżona. Owe nawilżenie utrzymuje się na skórze do następnego mycia, a skóra jest rewelacyjnie gładka przez 2-3 dni.

Dodatkowym plusem jest zapach! Bardzo kawowy, a dla mnie, czyli wielbicielki kawy to niesamowita przyjemność podczas używania! Z domieszką orzeźwiającej nuty jaką jest mięta. Nie wiem czy tylko ja tak miałam, ale po użyciu peelingu czułam orzeźwiający chłód na nogach, co podczas takich upałów jakie teraz mamy było zbawienne.

Produkt posiada jedną, wadę - mianowicie opakowanie. Niby jest ono nieprzemakalne jednak zawsze mam obawę przed tym, że tubka wpadnie do wanny i się rozleci. Tak czy siak  zamykanie na zatrzask jest  fajne lecz wolałabym chyba, aby peeling był w jakimś słoiczku (chociaż myślę, że to kwestia przyzwyczajenia).

Zdecydowanie mogę polecić ten produkt, jednak sama chyba wrócę do własnych peelingów do skóry. Mój portfel mniej na tym ucierpi :) Jednak warto było go przetestować i przekonać się na własnej skórze jak działa. 


Czy ktoś z Was używał? Jakie opinie? 😉

Brak komentarzy